poniedziałek, 1 kwietnia 2019

Przykładowy post łżóćś

Kocica westchnęła cicho, poruszając niespokojnie głową, chwilę temu była u niej Błękitna Cętka, jej ciocia, z informacją, że na zgromadzeniu stało się coś strasznego. Już sama świadomość, że jej
 ukochana mama straciła życie przyprawiła calico o zawał serca. Do tego śmierć Konwaliowej Rzeki... Na samą myśl o tym, że partnerka jej wujka leży teraz martwa, zadrżała, o mało co nie zwracając królika, którego dzisiaj zjadła. Nie poszła jednak od razu pożegnać zmarłej, na początku chciała uspokoić nerwy, które szargały nią na wszystkie strony.
Nastawiła uszu, słysząc szelest przy wejściu do leża medyka, zaś następnie skrzywiła pysk, widząc swojego byłego ucznia, którego straciła przez wypadek. Prychnęła cicho, cóż... geny jej brata to to z pewnością nie były! Czapli Potok był naprawdę w porządku wojownikiem, zaś ten mały pożal się jeżu pokurcz, zachowywał się jak ostatni książę.
- Wyglądasz okropnie - prychnął, liżąc sobie łapsko. Fiołek wywróciła oczami, ziewając po czym wstała ostrożnie i powoli w taki sposób, by nie wywołać większego bólu niż to było potrzebne - Taka z ciebie wojowniczka? A nie potrafiłaś obronić się przed j a k i m ś samotnikiem? Naprawdę?
Zaśmiała się gorzko, na słowa kremowego kocura, po czym ruszyła w stronę wyjścia mijając go.
- Doprawdy? Czy może ty jesteś tak beznadziejny, że Ciernista Gwiazda musiała dać ci mało wymagającego mentora, bo nawet spasionej dupy nie chce ci się ruszyć, hm? - uśmiechnęła się i na dobitkę swych słów walnęła szczeniaka tylną łapą prosto w pysk, by za chwilę pokuśtykać w stronę ciała Konwaliowej Rzeki.
Obraz jaki zobaczyła sprawił, że na moment zabrakło jej powietrza w płucach. Powoli przykucnęła przy szylkretowej kotce, a następnie polizała ją za uchem, mrucząc przy tym czule.
- Przykro mi, Konwalijko... - szepnęła wstając i odsuwając się od martwej kotki - Będę tęsknić... - uśmiechnęła się smutno na wspomnienie tego, jak jeszcze za uczniaka szpiegowała swojego poczciwego wujaszka i właśnie ją, gdy byli na randce. Oh... jak bardzo wtedy była zła, że czekoladowy kocur kogoś sobie znalazł i tym kimś była kotka, a nie kocur.
- Hej... jak się trzymasz, wujaszku? - miauknęła, podchodząc do kocura, by następnie otrzeć się o jego bok i polizać w policzek. Czapla poruszył niespokojnie łbem, by rzucić ciche "Wybacz Fiołeczku, chcę zostać sam". Nie dziwiła mu się. Najpierw stracił syna, a teraz takie okropieństwo... Nastawiła uszu, kiedy podeszła do niej mama. Uśmiechnęła się mimowolnie, liżąc buraskę po głowie - Mamo, wszystko dobrze? - zapytała zmartwiona, kątem oka widząc, jak Szałwiowa Łapa posyła jej mordercze

sobota, 6 stycznia 2018

You're alone, you're on your own, so what? (...)

(...) Have you gone blind? Have you forgotten what you have and what is yours?
Autor: Tatchit
Autor: C780162
Aranir III Biały
Wiek: Nie jest młody, lecz nie można uznać go za starego. Ma bowiem 5 lat.
Płeć: Basior-samiec 
Profesja|Ranga: Król | Doświadczony
Orientacja: Teoretycznie Biseksualny, jednak sam nie wie, czy jest w stanie kochać
Charakter: Zaczynając od samego początku, Aranir to cichy basior. Niewiele mówi, a jeśli już, są to raczej krótkie zdania, obrane ze słów do absolutnego minimum, byle by przekazać należną informację. Kroczy dumnie, mimo opuszczonej nisko głowy, w której kłębi się ponad tysiąc myśli na minutę. Zdecydowanie nie jest typem, który lubi towarzystwo, zabawę czy też jakiekolwiek konwersacje, odcina się od tego by zamknąć się we własnym światku, w którym istnieje tylko on. Czasem zdarza się, że Aranir mówi lub mamrocze coś do siebie, nie należy się tym martwić, to u niego normalne. Wszak miał tak od szczeniaka, podobnie jest z jego oschłym traktowaniem wszystkich dookoła. Mimo to, to nie znaczy, że nie posiada ani grama szacunku, wręcz przeciwnie, szanuje każdą żywą istotę, nie potrafi jednak tego należycie okazać. Tak został wychowany i ciężko, mimo pracy nad sobą, jest mu to zmienić. Nie raz, nie dwa bycie królem go po prostu przerasta, ma ochotę rzucić wszystko w cholerę, nie zrobi jednak tego, mimo iż kilka razy był ku temu bliski. Czuje, że nie może tak postąpić, to byłoby niezgodne z jego credo. Mimo to, czasem nie kontroluje, tego co czyni, to tak, jakby jakiś demon siedział w jego głowie i mówił basiorowi, co ma robić. Rzadko się uśmiecha, można by rzec, że robi to raz na ruski rok. Jest jednak jedna rzecz, a może małe istotki, które potrafią wywołać na jego pysku chociażby cień uśmiechu, zwykłą imitację – szczeniaki. Te małe puchate kulki, są ulubionymi poddanymi króla. Uwielbia się nimi zajmować, opowiadać różne historie, czy też legendy. Mimo wszystko, nadal sądzi iż nie nadaje się do roli ojca, dodatkowo nadal utrzymuje się w przekonaniu, że chce młodych, tylko ze względu na to, by mieć następcę po jego odejściu. Aranir często spogląda przed siebie pustym, nieobecnym wzrokiem. Można to nazwać swego rodzaju „stanem zawieszenia”. Być może myśli wtedy o czymś, lub wspomina dawne dzieje. Nikt nie jest tego pewny. Kontynuując, basior unika wszelakich kontaktów, prócz tymi ze szczeniakami, a racze próbuje ograniczyć je do minimum. Wszak jest królem, a co za tym idzie – kontakt z innymi jest wręcz obowiązkowy. Mimo wszystko, niewiele o nim wiadomo. Nigdy nie mówi czegoś o sobie, a przynajmniej nie spotkał nikogo, komu mógłby te informacje powierzyć. Poza tym, skoro nie lubi zwykłych kontaktów z wilkami, to miłosne relacje stanowią dla niego temat tabu, schowany głęboko w najmroczniejszych czeluściach jego umysłu. Aranir, mimo tego, że stara się być dla wszystkich neutralny, czasem bywa agresywny – jednak tylko wtedy, gdy chodzi o zdrajcę lub wroga. Staje się wtedy w odpowiedzialnego i silnego króla, który gotów jest bronić swe królestwo, nawet za cenę życia. Basior nigdy nie narzeka, nie zwierza się, nie marudzi – może to przez jego charakter, lub też z powodu, że zwyczajnie nie ma komu. Reasumując, Aranir to jedna wielka, chodząca zagadka, do której ciężko jest dotrzeć.
Aparycja:
  • W formie człowieka: 
  • W formie wilka: [Wystarczą cztery krótkie zdania, możesz wspomnieć to, czego nie widać na arcie. Oczywiście dłuższy opis jest mile widziany. Uwzględnij wysokość w kłębie]
  • Zapach: Od Aranira bije zapach miodu oraz starych książek

Rodzina: Wszyscy zginęli w rewolucji. Matka z siostrą spalone na stosie, natomiast ojciec i bracia zostali powieszeni na szubienicy. Dalsza rodzina została wygnana z kraju. Tylko on się ostał.
Partner/ka: Ciężko do niego dotrzeć, jednak chcesz - spróbuj. Nie miej potem pretensji kiedy się rozczarujesz.
Potomstwo: Myśli o nim, jednak nie z własnej woli, tylko z konieczności. Po jego odejściu ktoś królestwem władać musi.
Szkolenie:
  • Nauczyciel: Ojciec 
  • Uczeń: Jak ma razie brak
Zainteresowania: Uwielbianym przez basiora zajęciem, co przeradza się wręcz w uwielbienie, jest czytanie. Robi to w każdej wolnej chwili, kiedy tylko może. Cóż poradzić, Aranir uwielbia książki i nie rzadko można go spotkać w państwowej bibliotece, szukającego tytułu, którego jeszcze w łapach nie posiadał. Drugim, nie mniej uwielbianym przez basiora, zainteresowaniem jest słuchanie pieśni ludowych – kocha to ponad życie. Czasem też coś zanuci, jednak nie często, uważa, że nie umie śpiewać. Dodatkowo Aranir lubi rysować mapy, oraz rozmyślać o odległych, jeszcze nie znanych mu krainach, zastanawia się jak one wyglądają oraz kto tam mieszka. Innych zainteresowań nie posiada, a przynajmniej jeszcze ich nie odkrył.
Umiejętności: 

  • Siła 200pkt  
  • Szybkość 220pkt
  •  Wytrzymałość 330pkt 
  •  Spryt 210pkt
  • Refleks 180pkt 
  • Inteligencja 360pkt
Historia: Historia Aranira... cóż, nie jest zbyt ciekawa. Mimo to, sam basior podchodzi do niej z ogromnym dystansem, nie wspomina, nie myśli "co by było gdyby". Fakt, utrata rodziny bardzo nim wstrząsnęła, jednak żyje dalej, z nadzieją, że odnajdzie kiedyś spokój ducha. A tych ciekawskich, co chcą poznać życie króla, zapraszam do czytania...
Zima. Królestwo Brackefur Kings. Na świat przychodzą synowie, a zarazem kolejni potomkowie rodziny królewskiej - Aranir oraz Marco. Drobny basiorek, o białym jak śnieg futerku. Drugi zaś, czarny jak smoła, i zdecydowanie większy od brata - zapewne po ojcu. Jak każde dziecko, Aranir dorastał. Od zawsze ciągnęło go do ćwiczenia walki, robił to w każdym wolnym czasie, starał się zaimponować ojcu, który cały swój wolny czas, spędzał z Marco. Wprowadzenie w podziw króla, nie było więc łatwe. Ba! Nawet niemożliwe do osiągnięcia! Mimo to, jego zapał nie ustał. Ćwiczył jeszcze ciężej i wytrwalej, dzięki czemu. Już po roku umiejętnością dorównywał swojemu nauczycielowi. Wtedy też urodziła się jego najmłodsza siostra - Iben. Wszystko było cudownie. Z biegiem czasu, Aranir zaczął dojrzewać. Wadery nie budziły już u niego obrzydzenia, jak to u dzieciaków bywa. Przez jego życie przewinęła się taka jedna, jednak nie trwało to długo. Był to raczej przelotny romans, w który basior za bardzo się zaangażował. Aranir zaczął też zagłębiać się w tajniki czytania cyrlicy. Szło to mu opornie, sam nie rozumiał dlaczego. Do teraz ma problem z rozczytaniem cyrlicy. Oddalił się też od rodziny do tego stopnia, że spędzał z nimi czas, wtedy kiedy musiał. Ojciec zaczął traktować go surowo, stąd też może stał się taki oschły. Zamknięcie się w swoim własny światku, z własnej woli skreśliło Aranira niemalże z życia społecznego. Zapomniał jak okazywać sympatię, jak czerpać przyjemność z rozmowy... jak się uśmiechać. Nie była to niczyja wina, tylko jego dobrowolna decyzja. Koleny etap swojego życia Aranir przeżył na wygnaniu. Święcie przekonany, że przez rewolucję cała jego rodzina nie żyje - uciekł do neutralnego królestwa. Tam spędził dobre dwa lata, jakby zupełnie nie interesował się, co się stanie z Brackefur Kings. otem wrócił, objął władzę. Obudował królestwo. A co z resztą? Cóż, ma dopiero pięć lat, nie jest już młody, jednak stary też nie. Jego historia nadal się pisze.  sior ma jedynie nadzieje, że reszta jego życia nie będzie jakaś specjalnie straszna
Upomnienia i Pochwały 0/0
Kontakt: Tooru. [H] Crowfther [Dg] 60295313 [GG] paluszkifelka@gmail.com [gmail] Tooru Oikawa (Ruu) [FB]